Rozdział 1.11 - Królowa wróżek

Wbrew obawom Sharwyn, żołądek smoka nie był miejscem docelowym portalu. Pojawili się niemal od razu w jakiejś opuszczonej sali - odległość teleportacji była niewielka, dlatego podróż obyła się bez odczuwalnych efektów w rodzaju mdłości czy gwałtownych szarpnięć, albo rozmytych barw. Ot, głuche pyknięcie i już byli na miejscu.
Na pierwszy rzut oka było widać, że znajdują się w innej części Podgórza. Ściany miały delikatny, niebieskawy kolor - ostatni, jaki można było spotkać w poprzedniej części, w której dominowała czerwień. Wiszące tu i tam magiczne lampy miały nawet łagodniejsze, bardziej subtelne zdobienia. Jednak inna różnica była znacznie lepszym dowodem na to, że drużyna znalazła się poza główną częścią - rośliny. Choć wydawało się to nieprawdopodobne, tu i tam po ścianach piął się bluszcz, w oddali było też słychać śpiew ptaków.
Daelan mocniej chwycił swój podwójny topór i zmarszczył brwi.
- Nie podoba mi się tutaj - mruknął, spinając się w sobie. - To wszystko jest... nienaturalne.
Jego słowa nie zdążyły wybrzmieć, gdy przez uchylone drzwi wleciała nagle pojedyncza wróżka. Zawisła w powietrzu, zaskoczona obecnością poszukiwaczy przygód, a potem krzyknęła swym piskliwym głosem:
- Intruzi!!!
Pozorny spokój miejsca zniknął w jednej chwili. W komnacie zawrzało - praktycznie znikąd pojawiły się całe zastępy małych, złośliwych grigów, gotowe stawić czoła drużynie. Jedne były uzbrojone w maleńkie proce, inne w dmuchawki, a te, które nie miały broni, zaczynały już rzucać zaklęcia.
Daelan pierwszy ruszył do boju. Z potwornym rykiem zakręcił nad głową swym monstrualnym, podwójnym toporem i rzucił się w największą chmarę wróżek, rozdając szerokie cięcia na prawo i lewo.
- Daelanie, płazem! - krzyknęła Sharwyn, osłaniając twarz przed gradem maleńkich, igłowatych strzał. Wróżki z łatwością unikały ostrza, ale cios płazem byłby dla nich równie zabójczy, a dawałby większe szanse na trafienie. Półork tylko zmienił uchwyt na toporze wprawnym skrętem nadgarstka i po chwili na ziemię spadła cała garść grigów.
Deekin początkowo instynktownie sięgnął po kuszę, ale zaraz ją odłożył. Ustrzelenie wróżki z kuszy byłoby równie trudne, jak zabicie z niej brzęczącej muchy, dlatego kobold postanowił skupić się na rzucających zaklęcia grigach. Wyciągnął lutnię, brzdęknął kilka razy w struny, a potem z jego gardła wydobył się tak okropny i skrzeczący głos, jaki trudno było sobie wyobrazić. Lya zobaczyła, jak Splot wokół barda zaczyna dziko falować, delikatne pasma energii wzburzyły się jak spłoszone zwierzęta, wyrywając się z rąk wróżkowych magów i rozpraszając po komnacie. Zaklinaczka cofnęła się kilka kroków pod ścianę, by być poza zasięgiem zaburzeń i sama sięgnęła po magię. Kątem oka zobaczyła tylko, jak Sharwyn podrywa się do walki, obracając swym podwójnym mieczem tak szybko, że rozmył się w srebrzysty, śmiercionośny dysk. A potem w środku komnaty zmaterializowała się energetyczna kula, która wybuchła wysokim, pulsującym dźwiękiem. Był tak głośny, że zapierał dech w piersiach. Daelan na moment stracił rytm, gdy dosięgła go fala dźwięku, jednak największe spustoszenie uczyniła ona wśród grigów.
Wyglądało to tak, jakby ktoś zmiótł wszystkie wróżki na raz jakąś ogromną, niewidzialną miotłą. W jednej chwili szpikowały drużynę swymi strzałami, a w następnej leżały półprzytomne pod ścianami z połamanymi skrzydełkami, niezdolne nawet do ucieczki.
Daelan opuścił topór, a potem bezceremonialnie włożył palec do ucha i zaczął dłubać.
-  Chyba się trochę zatkało - powiedział, a potem wyszczerzył kły. - Ale zaklęcie pierwsza klasa.
Lya podziękowała mu skinieniem głowy, a potem wskazała na drzwi, z których wypadł zastęp wróżek - jedyne w tej komnacie.
- Chodźmy dalej, zanim się pozbierają - powiedziała, a potem drużyna już była w drodze.
Nie uszli zbyt daleko, by nie natrafić na kolejny patrol wróżek. Te nie wyglądały już na zaskoczone obecnością intruzów i błyskawiczne ruszyły do natarcia. Zamiast zasypywać poszukiwaczy przygód mało groźnymi strzałami, korzystały z magii by przywołać na pomoc dzikie zwierzęta. Korytarz, w którym doszło do spotkania, bardzo szybko stał sie zatłoczony i zupełnie nie do przebycia, gdy na drużynę wyskoczyła banda złożona z wilków, niedźwiedzia, dwóch borsuków i kilku jastrzębi. Daelan zajął miejsce jako pierwszy, starając sie samą swoja masą nie dopuścić do tego, by bestie zagroziły bardom i Lyi. Jego topór zakreślał w powietrzu łuki i koła, raniąc i płosząc zwierzęta. Lya zebrała w sobie magiczną energię, a następnie z jej palców wystrzeliła kula płomienistej energii, która przeleciała tuż nad ramieniem Daelana i wybuchła językami ognia wśród wróżek. Część przywołanych zwierząt zniknęła w srebrzystej mgle, gdy wzywający ich czarodzieje stracili koncentrację. 
Mimo starań grigów, drużyna niestrudzenie parła naprzód, zostawiając za sobą liczne nieprzytomne lub ciężko ranne wróżki. W końcu dotarli do rozległej komnaty, otulonej grubą warstwą bluszczu, o ścianach porośniętych mchem i kwiatami. Na środku biło niewielkie źródełko krystalicznie czystej wody, nad którym stała kobieta o nieprzeciętnej urodzie. Smukłe ciało o delikatnej, niebieskawej skórze otulone było lejącą się suknią z cienkiego jak pajęczyna jedwabiu. Srebrzyste włosy upięła w wytworny i jednocześnie naturalny kok. Otaczała ją chmara bogato ubranych i lepiej uzbrojonych wróżek, niż te, które wcześniej spotykali. Wszystkie wyglądały na przygotowane na nadejście intruzów i gdy tylko poszukiwacze przygód przekroczyli próg komnaty, rzuciły się do walki z okrzykiem "Za Królową!".
- Dość! - krzyknęła nagle kobieta, a wróżki zamarły. - Dosyć zabijania! Pozwólcie mi się poddać, błagam! - Ostatnie zdanie skierowała do drużyny.
- Poddała się.. zaczniemy negocjacje? - spytała Sharwyn, nieznacznie opuszczając swój miecz - tylko na tyle, by w każdej chwili móc go na powrót poderwać do walki. Z grigami nigdy nie można było być pewnym, czy ich działania to nie jest kolejny podstęp.
Kobieta próbowała się wycofać za jeziorko, najwyraźniej obawiając się, że Lya zechce dokończyć to, co zaczęła.
- Cóż za żałosny koniec - wymamrotała do siebie załamana, a potem spojrzała na Lyę w nagłym gniewie. - Powiedz mi... ile kosztuje pozyskanie usług kogoś tak potężnego, jak ty? Co takiego obiecał ci ten niedołężny ogr?
- O czym ty mówisz? - spytała Lya, marszcząc ciemne brwi.
- Nie wiesz? - Jej niedowierzające spojrzenie szybko stało się podejrzliwe. - A może próbujesz mnie zwieść? Zostałam już pokonana... nie musisz prowadzić ze mną gierek.
- Nie mam pojęcia, o czym mówisz.
Królowa wróżek westchnęła teatralnie.
- Jesteś tu zatem przypadkiem. Kolejna żądna przygód dusza przemierzająca lochy Halastera. Mój los jest zatem przesądzony, a ogr może cieszyć się ze zwycięstwa. Cóż, to wielce niefortunne. Czyń, co chcesz. Powitam śmierć z radością.
Zaklinaczka pokręciła głową. Coś takiego zdecydowanie nie było w jej stylu, ani na pewno żaden z członków drużyny by tego nie pochwalił.
- Powiedz mi coś o tym ogrze, o którym ciągle wspominasz - powiedziała, chcąc skonfrontować jej słowa z tym, co usłyszała od Grovela - goblina, którego spotkała przy wejściu do Podgórza.
- To ogrzy mag, brutalny przygłup, który sądzi, że należy mu się władza nad tym poziomem. Teraz to nie ma już oczywiście znaczenia. Pozbawiłaś mnie wszystkiego, nawet jeśli darujesz mi życie - westchnęła ze smutkiem, ogarniając gestem pozostałe jej wróżki.
- To czemu nas zaatakowałaś? - spytał gniewnie Daelan, zaplatając ramiona na piersi.
- Sądziłam, że jesteście emisariuszami ogrzego maga... lub kimś takim. W Podgórzu nikt nikomu nie ufa, a już szczególnie obcym - Ponownie westchnęła. - Gdy szalony Halaster rządził Podgórzem, utrzymywał wszystko w dziwnej równowadze. Stworzenia pojawiały się i znikały, góra potrafiła zmienić się w mgnieniu oka... ale żadne z nas nie było w stanie zrobić niczego... niekontrolowanego. Podgórze przestało się zmieniać i nastał chaos. Gdy przybyły drowy, zrobiło się jeszcze gorzej...
- Drowy...? - podchwyciła Lya chcąc, by Królowa powiedziała jej coś na ten temat. Jak na razie mieli to szczęście, że nie natknęli się na żadną grupę mrocznych elfów, ale zaklinaczka wiedziała, że to tylko kwestia czasu.
- Przychodzą w małych grupach, polując na wszystko, na co się da. Chyba przybywają z niższych poziomów Podgórza... ale nigdy wcześniej ich nie widziałam - Spuściła wzrok i wzruszyła ramionami. - Może ma to coś wspólnego ze zniknięciem szalonego maga. Trudno mi powiedzieć coś więcej.
- Jak można dostać się na niższe poziomy Podgórza?
Wzruszyła ramionami.
- Nie wiem. Kiedyś były schody prowadzące w dół, ale czarodziej gdzieś je przeniósł, jak zwykle z resztą. Na tym obszarze jest kilka portali teleportacyjnych, ale żaden z nich nie prowadzi w dół - po prostu przenoszą cię w różne miejsca na tym poziomie. Nie wiem nawet, czy jeszcze działają, skoro nie ma Halastera...
- Zastanawiam się, co teraz z tobą zrobić.
Wróżka spojrzała na Lyę z desperacją w oczach.
- Na pewno możemy dojść do jakiegoś porozumienia, jeżeli zdecydujesz się mnie oszczędzić.
Lya już miała otworzyć usta i powiedzieć, że niczego od niej nie chce, gdy nagle Deekin pociągnął ją lekko za skraj tuniki.
- Ej, szefie. Popatrz tam - I wskazał łapą dno sadzawki. Ku zdumieniu Lyi, świeciło się tam coś zielonego... kolejny pręt!
- Odejdziemy, zostawiając was w spokoju, w zamian za ten zielony pręt z dna sadzawki.
Królowa wróżek spojrzała na nią ze szczerym zdziwieniem. Chyba wydawało jej się, że miał to być żart - w jej oczach przedmiot musiał być zupełnie bezwartościowy. Nie miała pojęcia, że może być częścią mechanizmu otwierającego pomost do dalszej części Podgórza.
- Skoro tego sobie życzysz - powiedziała ostrożnie, a następnie zebrała zwiewną suknię, klęknęła przy brzegu sadzawki i własnymi rękoma wyjęła tkwiący między kamieniami pręt, a następnie podała go Lyi. - Oto przedmiot, którego sobie życzyłaś. Teraz proszę, zostaw nas w spokoju - To mówiąc wskazała portal lśniący złocistym światłem w jednej z niewielkich naw. - Ten teleport zaprowadzi was wprost do głównej części tego poziomu
Lya skłoniła się lekko Królowej.
- Dziękuję, Pani. Nie będziemy cię już więcej niepokoić.
- Nie, to ja dziękuję, że pozwoliłaś mi zachować życie - powiedziała nieco zbolałym tonem. - Moje wróżki już was więcej nie zaatakują.
Bez dalszej zwłoki drużyna wkroczyła we wskazany portal i w mgnieniu oka pojawiła się tam, gdzie wróżka mówiła, czyli w korytarzu głównej części poziomu. Zaklinaczka popatrzyła na wciąż ociekający wodą z sadzawki zielony pręt i uśmiechnęła się lekko.
- Czy wy też macie wrażenie, że powinniśmy złożyć wizytę ogrzemu magowi?

[Jednak wyszło na to, że zaczniemy od królowej wróżek, chociaż osobiście zawsze najpierw pakuję się do ogra. Mimo, że jest trudniejszy. Inaczej walczy się z bandą ogrów i trolli, a inaczej z grigami, które spokojnie można potraktować wyładowaniem łańcuchowym... No nieważne. Rozdział na szczęście udało mi się dodać bez opóźnień. Mimo, że napisałam dwa do przodu, to mam remont w domu (rodzice chcą skończyć przed rozpoczęciem roku akademickiego) i różnie to bywa z moim dostępem do komputera. Jak tylko to się skończy, to może będę publikować trochę częściej, kto wie? Mam nadzieję, że mi pary i weny na to starczy. Co Wy na taki pomysł?]

  • Digg
  • Del.icio.us
  • StumbleUpon
  • Reddit
  • RSS

11 komentarze:

Mihoshi pisze...

Hehe, też pierwsze wpadałam na ogra, ale osobiście bardziej wolę walkę z ogrami niż z wróżkami - przy walce mieczem przypomina to bicie much xD
Drużyna Lyi jak widać z grigami poradziło sobie śpiewająco - spodobał mi się manewr Daelana. Jak widać nawet toporem można trafić w małą wróżkę, trzeba tylko odpowiedniego sposobu ;)
No to na tym poziomie lochów pozostał im jeszcze ogr, a potem tylko zagadka z kolumnami z idziemy dalej :D
Mam nadzieję, że szybko uporacie się z remontem i będziesz mogła częściej wrzucać rozdziały.
Pozdrawiam serdecznie i życzę duuużo weny do pisania kolejnych przygód Lyi :)))

Śniąca pisze...

Wiem, że niby powinna być jeszcze tylko przygoda z ogrem, ale zauważ, że jeszcze nie pokazały się w ogóle drowy, które przecież były na tym poziomie... Ale ja nic nie spoileruję :D W każdym razie kolejny rozdział zamierzam zakończyć porządnym cliffhangerem :D

Anonimowy pisze...

Jak wcześniej mówiłam, nie znam się na grach - jedyne w które gram to Gra o Tron i Simsy - ale z każdym rozdziałem mam coraz większą ochotę dowiedzieć się więcej.
Tutejsze wróżki bardzo przypominają mi chochliki. Są równie zawzięte i równie trudno je trafić :) Natomiast Królowa przypominała mi Kleopatrę z "Asterixa i Obelixa". I ta teatralność! Ach, bardzo fajna postać ;) I chyba wolę, że zaczęłaś od niej niż od ogra. Jakoś nie brzmi on zachęcająco ;))
Pozdrawiam i czekam na dalsze części!

Śniąca pisze...

Co do ogra, to się jeszcze zdziwisz :D Ale ja nic nie spoileruję... ;)

Lazuro pisze...

Ten dodatek robi się coraz ciekawszy; czy rzeczywiście taki jest, czy to zasługa Twoich opisów? ;) W każdym razie musiałem przerwać grę z powodu usterki kompa. A właśnie teraz nabrałem chęci.... Życie jest do bani :(
Ciekaw jestem, czy ogr będzie miał do zaoferowania coś więcej, niż pręt :p No i jeśli chodzi o częstotliwość pisania i wrzucania rozdziałów, to, rzecz jasna, czym częściej i więcej, tym lepiej ;)
Pozdrawiam serdecznie i życzę bezmiaru weny!

Śniąca pisze...

W takim razie chyba postanowione - jak tylko skończę z tym remontem, będę wrzucać rozdziały dwa razy w tygodniu. Może poniedziałki i czwartki? :)

Jaenelle pisze...

Aż szkoda, że w grze nie można dać towarzyszom polecenia "Wal w to coś płazem broni" (przydatna rada nawiasem mówiąc ;) ). Od razu walka należałaby do prostszych, a tak zawsze muszę się męczyć i wściekać, że nie mogę trafić. Już wolę walki ze smokami.
Podobał mi się opis bitwy, wszystko przebiegało sprawnie i dynamicznie i drużyna nie miała takich problemów jak ja.
Zastanawiam się, jak poradzą sobie z ogrem.
Pozdrawiam serdecznie :)

Śniąca pisze...

Z ogrem powinni sobie poradzić. Cóż... powinni :D

K pisze...

Muzyczkę masz zarąbistą, to to jest pewne ;) z jakiejś gry? Daelan jest obrzydliwy, tak bezwstydnie wkładać palec do nosa :x Jak tak można ;x Nie cierpię wróżek. Wszystkich. W każdej książce, jaką czytałam, były osobami wnerwiającymi. Ogry (chciałam napisać orgie O_O) znowu są brzydkie, ale przynajmniej umieją dobrze walnąć. Podgórze, Podgórze... dziwne, kojarzy mi się z jakąś książką, ale nie mogę sobie przypomnieć. Drowy, hmm? Jedne z moich ulubionych postaci, pokochałam je w serii "opowieści barda" :) błędów nie wypatrzyłam, a więc wielki +. I ta muzyka <3 Zapraszam do siebie ;)

K pisze...

A może Podgórze było w jakiejś grze? No cholera nie pamiętam. Za dużo grałam, za dużo czytałam -.-

Śniąca pisze...

Tak, to z gry :) Konkretnie Neverwinter Nigts: Hordes of the Underdark. Zdaje się, że wspominałam o tym kilka razy tu i tam :) I dziękuję za uznanie

Prześlij komentarz

Czytelnicy