Rozdział 1.6 - Grovel

Ciemność i cisza przerywana od czasu do czasu miarowym skrzypieniem lin, były tym, co otoczyło Lyę gdy tylko Durnan zaczął opuszczać platformę. Zrobiło się jakby zimniej. Kamienne ściany szybu zdawały się napierać na półelfkę z każdej strony, a nikłe światło wylotu oddalało się z każdą chwilą. Zaklinaczka i bard byli od tej pory zdani jedynie na siebie, sami przeciw wszelkim nieznanym niebezpieczeństwom, na jakie mogli natknąć się w Podgórzu. Na dodatek jeszcze ciążyła na nich odpowiedzialność za los Waterdeep - miasta wspaniałości i domu nieprzeliczonej rzeszy istot wszelkich ras i zawodów, którym los poskąpił sił i możliwości obrony przed zagrożeniem z głębin. Była to wielka odpowiedzialność, pod którą niejeden by się ugiął, jednak na Lyę działało to zupełnie inaczej. Zamiast łamać się pod ciężarem obowiązku, czerpała z niego siły tak, jak zamek opiera się na swych fundamentach. Nerwowo pocierała dłonie, pragnąc jak najszybciej znaleźć się już na miejscu i móc działać. Choć nie miała swego ulubionego sprzętu, a jedynie naprędce skompletowane wyposażenie, czuła, że sama determinacja wystarczy jej za najlepszy pancerz i najpotężniejszą broń.
W tym momencie platforma gwałtownie szarpnęła i znieruchomiała - podróż w dół dobiegła końca. W panującej wokół ciemności Lya dostrzegła dwuskrzydłowe, metalowe drzwi i pchnęła je zdecydowanym ruchem. Wyszła kilka kroków na zewnątrz i rozejrzała się, mając nadzieję, że trafi na jakiekolwiek ślady grupy Linu, która przybyła tu wcześniej.
Znaleźli się pośrodku olbrzymiej, naturalnej pieczary, której sufit ginął w mroku. Podwyższony płaskowyż, na którym zbudowana została stacja platformy pozwalał zobaczyć ją w pełnej okazałości. Olbrzymie stalaktyty i stalagmity zwisały z sufitu i wyrastały z podłogi upodabniając pieczarę do wnętrza gargantuicznej, smoczej paszczy najeżonej niezliczoną ilością ostrych kłów. Tylko wąski pas ziemi był od nich wolny, tworząc coś na kształt ścieżki. Była ona całkowicie prosta i prowadziła do smukłych, dwuskrzydłowych drzwi niknących w perspektywie na najdalszym końcu jaskini. To musiało być wejście do Podgórza.
Lya skierowała się pewnie w jego stronę, zdeterminowana by zacząć już działać, gdy na skraju jej pola widzenia coś się poruszyło. Półelfka zwróciła bystre spojrzenie między stalaktyty i położyła palec na ustach, nakazując Deekinowi by zachowywał się cicho. Przez chwilę nic się nie działo, gdy nagle z cienia wyłonił się wychudzony goblin. Zbliżył się ostrożnie do Lyi, gotów uciec przy pierwszej oznace zagrożenia.
- Ty nie być wróżka! - Zaczął skrzekliwie. - Nienienie. Ale ty nie robić też dla ogra, nienienie. Grovel cię nigdy nie widzieć - Grovel by pamiętać. Może... Może ty nie robić dla nikt? Może tak?
Lya opuściła nieco magiczny kostur, skierowany w stronę nieoczekiwanego przybysza. Raczej nie wydawał się groźny i co najważniejsze - był sam. Gobliny bywały niebezpieczne tylko wtedy, gdy było ich wiele.
- O czym ty mówisz? - spytała niepewnie.
- Tak, dobrze. Dobrzedobrzedobrze. Wszyscy szaleni, walczą i mordują. Ale nie ty. Nienienie.
Deekin patrzył na goblina podejrzliwie.
- Deekin myśli, że szef chce cię ze sobą zabrać - wtrącił się, krzyżując patykowate ramiona na piersi. - Ty o tym zapomnij, szef cię nie potrzebuje! Szef ma Deekina!
Goblin pokręcił głową i machnął ręką na słowa kobolda.
- Nienienie. Grovel nie chcieć żadne zabrać, Grovel nie chcieć iść w głąb Podgórza! Grovel tylko chcieć porozmawiać. Ty chcieć rozmawiać, tak? Ja dobrze rozmawiać. Nie walczyć, nie magiczyć, informować - od tego być Grovel. Ty mieć pytania, Grovel ci pomóc. To być lepiej, niż walka, nie?
Lya pokiwała ostrożnie głową. Brzmiało sensownie. Skoro goblin sam chciał opowiedzieć jej o Podgórzu i sytuacji, która tam panuje, to na pewno nie zamierzała mu w tym przeszkadzać.
- Kim jesteś?
- Grovel. Nikt ważny. Przynajmniej teraz. Grovel być dawno temu doradca król Krwawy Kieł. Zanim Grovel poszedł do Podgórza - podsumował ze smutkiem.
- Jak trafiłeś do Podgórza?
- My przyszli jak wszyscy - Halaster nas sprowadzić. Nikt nie wie po co. Nienienie. Król Krwawy Kieł siedzieć sobie na tronie, nagle czary mary i my być w Podgórzu. Całe plemię.
- Co stało się z resztą twojego plemienia?
- Krwawy Kieł powiedzieć, że mu będziemy walczyć o wolność, plemię się zgodzić. Oni nie być mądrzy jak Grovel. Grovel wiedziec, że nie wolno walczyć z innymi w Podgórzu i wnerwiać Halastera. Ale Krwawy Kieł nie chcieć słuchać. Oni walczyć i Grovel zostać sam. Goblin w Podgórzu tylko karma dla innych - nawet Krwawy Kieł. Taktaktak.
W tym momencie Deekin pociągnął Lyę za rękę, chcąc zwrócić na siebie jej uwagę.
- Deekin myśli, że on nie kłamie. Deekin słyszał o Krwawym Kle, to wielki, straszny szef goblinów... Dopóki nie zniknął. Wszyscy mówili, że Krwawy Kieł nie żyje... tak jak całe jego plemię.
- Ale Grovel wciąż żyć. - zaprotestował goblin. - Nie być silny, ale być mądry. Ukryć się, obserwować, czekać na okazję. Tak? Może. Halastera już nie być, może to dobra chwila na ucieczkę?
- Co masz na myśli mówiąc, że Halastera nie ma? - podchwyciła Lya.
- Halaster już nie być. Grovel nie wiedzieć, gdzie on być - nienienie. Ale go nie być, taktaktak. Dlatego istoty Podgórza walczyć. Halaster zmuszać je, żeby były miłe, ale teraz go nie być. Teraz każdy móc walczyć i zabijać - co za tępaki! Chociaż... Halaster nie móc nas teraz powstrzymać przed ucieczką - o ile my przeżyć. Tak jak Grovel. Grovel nie wiedzieć dużo więcej. Tylko tyle, że Halastera już nie być, a Podgórze być bardziej niebezpieczne niż wcześniej. O, taktaktak. Wszystkie ze sobą walczą - o władzę, o ucieczkę.
- Wspominałeś coś o ograch i wróżkach?
- Ogry na północy, wróżki na południu. Walczą ze sobą armie ogrzego maga i królowej wróżek. Oboje myśleć, że to oni powinni zastąpić Halastera.
Zaklinaczka przegarnęła dłonią czarne włosy. Wyglądało na to, że tam na dole zastanie regularną wojnę... o ile w Podgórzu cokolwiek może być regularne. Jednak wbrew pozorom nie była to wcale taka zła sytuacja. Może dzięki zamieszaniu nie będzie musiała dosłownie wyrąbywać sobie ścieżki przez armie potworów, może uda się jej prześlizgnąć. Wróciła wzrokiem do goblina.
- Pójdę już. I dziękuję za pomoc.
- Chwilachwilachwila - wykrzyknął nagle i postąpił kilka kroków w stronę kobiety, chcąc ją zatrzymać. - Grovel chcieć stąd wyjść. Za dużo walki, za dużo zabijania. Ty móc mi pomóc? Może tak? Ty pomóc Grovel uciec.
Półelfka zamyśliła się. Grovel, podobnie jak Deekin, był inny od swych pobratymców. Nie cechowała go rządza zniszczenia właściwa jego rasie, podchodził też do wszystkiego dość racjonalnie.
- Hm... Durnan mógłby wyciągnąć cię przez studnię... - zaczęła niepewnie.
- Taktaktak! Wyciągnąć Grovel przez studnię! Posłać mnie gdzieś, gdzie jest bezpiecznie. Daleko stąd. Proszę. Dziękuję. Szybko - wykrzyknął, podskakując w miejscu i wymachując rękami.
- Powiedz Durnanowi, że wysyła cię Lya Arden - powiedziała, prowadząc go do stacji. Gdy goblin zniknął za drzwiami, pociągnęła dźwignię, która poruszała niewielki dzwoneczek na powierzchni. Był to znak, że ktoś na dole chce się dostać na powierzchnię. Po chwili Grovel zaczął przemieszczać się w górę studni. Oby Durnan pozwolił mu się wytłumaczyć, zanim nie podejmie jakichś drastycznych środków...
Tymczasem jednak Podgórze czekało i Lya wraz z Deekinem podjęła wędrówkę w stronę wrót. W miarę, jak się zbliżali, wydawały się rosnąc coraz bardziej, a bogate zdobienia na nich były coraz bardziej widoczne. Były wykonane z dziwnego, czarnego metalu, który Lya mgliście identyfikowała jako adamant. Metalu tego raczej nie używano na powierzchni, jako że jego złoża leżały bardzo głęboko w trzewiach ziemi i nawet krasnoludom trudno było się do niego dostać. Z tej przyczyny był niesamowicie drogi, zaś wykonane z niego drzwi musiały być wprost bezcenne. Nie tylko rzadkość występowania była jego cechą - był też bodaj najtwardszym znanym materiałem, przy okazji naturalnie nasączonym magią. Zaklinaczka stała przez pewien czas przed masywnymi wrotami, podziwiając kunszt i piękno wykonania, a następnie z szelmowskim błyskiem w oku odwróciła się do Deekina.
- Gotów?
- Zawsze, szefie.
Półelfka skinęła głową i położyła dłonie na skrzydłach drzwi. Odetchnęła głęboko i pchnęła silnie, a wrota rozwarły się, ukazując mroki Podgórza.


I tak oto wracam, jak zapowiedziałam. Matura poszła jak poszła, wyniki gdzieś pod koniec czerwca. Mam nadzieję, że nie będę się musiała przez nie załamać :-)

  • Digg
  • Del.icio.us
  • StumbleUpon
  • Reddit
  • RSS

8 komentarze:

Mihoshi pisze...

Hehe, zawsze lubiłam Grovela. Fajnie się potem na niego patrzy, jak krząta się po piwnicy sprzątając :)
Coraz bardziej lubię Twoją bohaterkę. Myśl o wyprawie w mroki Podgórza wcale jej nie przeraza, wręcz przeciwnie. Czarodziejka nie może się doczekać nowej przygody. Naprawdę, odważna jest :)
Po raz kolejny nie mogę wyjść z podziwu nad Twoim talentem do opisów. Dziewczyno, Ty nawet drzwi potrafisz opisać tak, że człowiek chłonie ten tekst całym sobą.
Czyli kolejny rozdział będzie rozgrywał się w Podgórzu. Już nie mogę się doczekać :D Ciekawa kogo uczynisz drugim towarzyszem naszej dzielnej bohaterki :D Ja zawsze wybierałam Daelana :)
A teraz z innej beczki - jak Ci poszło na ustnych maturach? Na resztę wyników musimy czekać do końca czerwca, jak dla mnie zdecydowanie za długo ;p
Pozdrawiam bardzo serdecznie ;***

Śniąca pisze...

Tak, kolejny rozdział to już naprawdę będzie Podgórze ;-) Te wszystkie "gadane" sceny bardzo mi rozciągnęły całe opowiadanie i przez to ilość tekstu jest niewspółmierna do ilości czasu w grze. Ale czy to takie złe? Trudno by się czytało, gdyby opowiadanie zawierało coraz to nowe opisy rzucanych zaklęć i widowiskowych ataków.
Jeśli chodzi o towarzyszy, to chodzi mi po głowie taki jeden pomysł, ale jest trochę niekanoniczny. Otóż zawsze mnie trochę w NWN irytowało, że można mieć tak mało osób ze sobą, poza tym wydaje mi się też średnio logiczne, by wskrzeszonych towarzyszy odsyłać na powierzchnię, szczególnie z tej głębszej części Podgórza. Czemu nie mieliby się wszyscy przyłączyć? Więc tak właśnie zastanawiam się, jakby to lepiej rozwiązać - z jednej strony nie chcę się pozbywać postaci, a z drugiej wolę nie mieć tłumu w lochach.

Co do matur ustnych, to angielski zdawałam podstawowy i dostałam maksa, z polskiego zaplątałam się na jednym pytaniu (stres, stres i jeszcze raz stres. Znałam odpowiedź, tylko jakoś mi nie wyszło), no i mam 15 pkt. Jestem zadowolona z wyniku, jest zupełnie przyzwoity. I tak będę się wybierać na ścisłe studia, więc w sumie języki nie są mi aż tak konieczne :D

Jaenelle pisze...

Aż wstyd się przyznać, ale nawet nie pamiętałam, że był ktoś taki jak Grovel. Będę musiała sobie w wakacje pograć jeszcze raz w NWN jak będzie mi się nudzić i znów nie będę miała co robić i z nudów zacznę klikać następny blog i oglądać, co jest dalej.
Ale wracając do notki. Podoba mi się, w jaki sposób kreujesz główną bohaterkę. Jest pewna siebie i nieustraszona jak prawdziwa poszukiwaczka przygód, a fakt, że posiada zdolności magiczne sprawia, że lubię ją jeszcze bardziej ;)
Przy okazji zapraszam na nowy rozdział do siebie.
Pozdrawiam serdecznie :)
PS. Następnym razem prosiłabym o powiadamianie o nn w spamowniku.

Śniąca pisze...

Grovela łatwo przeoczyć, bo niewiele wnosi właściwie do fabuły. Mówi tylko mgliście o sytuacji w Podgórzu i w sumie... tyle. Ja tam się prawie przestraszyłam, jak na mnie wypadł - też nie pamiętałam, że tam w ogóle jest. I postaram się następnym razem trafić w spamownik ;-) Po prostu powiadamiałam wiele osób, między innymi ludzi z onetu, a przy tej czynności można po prostu uświerknąć.

Jasmine pisze...

Wiem, że zrobiłam sobie długą przerwę w czytaniu, ale i mnie dotknęła zaraza maturalna i na czas nauki postanowiłam kompletnie zrezygnować z komputera. Mogłam chociaż napisać coś, wiem... Ale teraz pozostaje mi tylko za to przeprosić.

Zaś co do samego rozdziału (a raczej rozdziałów, bo postanowiłam się nie rozdrabniać), to widzę, że akcja nareszcie się rozkręca. I nareszcie widać Podgórze, na które (nie powiem) chyba najbardziej czekałam. Zastanawia mnie, jak je przedstawisz - te wszystkie pułapki, ukryte drzwi i potwory czające się za rogiem...

Śniąca pisze...

No proszę ja Ciebie, naprawdę nie musisz przepraszać za to, że nie miałaś czasu skomentować notek na moim blogu i to na dodatek z powodu matur. Zdaję sobie sprawę z tego, jak ważne są i naprawdę nie mam za złe braku komentarza, czy czegokolwiek innego, nie musisz mnie przepraszać.

Co do samego przedstawienia Podgórza, to postaram się sypnąć bardziej opisami. A przynajmniej bardziej, niż w poprzednich rozdziałach, bo tam akurat nie bardzo było co opisywać. Karczma jaka jest, każdy widzi ;-) Nie sądzę, by były dokładnie takie, jak w NWN, postaram się je trochę ubarwić. Wiele dobrego można powiedzieć o grze, jednak bywają momenty, kiedy przewijające się wciąż te same tekstury doprowadzają do pasji...

Jasmine pisze...

Z tymi teksturami masz rację. Próbowałam się bawić w robienie modów i chociaż Aurora jest dość prosta w obsłudze, to jednak nie potrafiłam stworzyć w niej dobrych lokacji, a skryptowanie zwyczajnie mnie przerosło. Niby próbowałam ściągać też jakieś z internetu, jednak z jakiejś przyczyny nie działały, ja zaś mam zbyt małe obycie informatyczne, żeby cokolwiek na to poradzić. Próbowałaś robić jakiś mod?

Śniąca pisze...

Tak, próbowałam. I też nic z tego nie wyszło, najprostsza lokacja była po prostu do kitu. Chyba wtedy dopiero bardziej doceniłam całą załogę Bioware ;-)

Prześlij komentarz

Czytelnicy