Rozdział 1.4 - Domysły

Durnan wstał ciężko i ze złością otrzepał odzienie z kurzu - dopiero co udało mu się przezwyciężyć skutki działania promienia obserwatora. Na jego twarzy malowała się wściekłość pomieszana z bezradnością.
- Co za idioci! Co oni sobie myślą, pakując się do studni jak banda rozgorączkowanych uczniaków? Nie wiedzą, jak niebezpieczne jest Podgórze?
Lya przetarła oczy, usiłując pozbyć się latających przed nimi mroczków. Atak potwora był bardzo gwałtowny i ledwie była w stanie zebrać myśli. Rozejrzała się wokół, jednak nie dostrzegła nigdzie pozostałych poszukiwaczy przygód. Platforma, na której można było się opuścić w mroki Podgórza była spuszczona w dół. Zaklinaczka skojarzyła to błyskawicznie ze słowami Durnana, a potem spojrzała na niego przytomnie.
- Nie sądzisz, że to zostało ukartowane?
Durnan zaniemówił na chwilę, a przez jego twarz przemknął wyraz grozy. Jednak zaraz potem opanował się, ale jego brwi pozostały ściągnięte. Pokiwał ze zrezygnowaniem głową.
- Chodź do karczmy. To nie jest miejsce ani czas na rozmowy.
Lya poszła za Durnanem na górę, a następnie na zaplecze karczmy. Udali się do niewielkiego, nieco zagraconego pokoiku, na którego środku stał stół otoczony kilkoma krzesłami. Z boku znajdowała się szafka pełna papierów, które wyglądały na rachunki. Pokój ten musiał spełniać rolę gabinetu karczmarza, w którym ten rozliczał przychody i wydatki swego interesu.
- Złodziej w twojej komnacie, a teraz ten atak... Nasz wróg ma najwyraźniej konkretny plan – Durnan westchnął ciężko, przytłoczony powagą sytuacji. - Tamci pewnie wpadli w jakąś pułapkę lub zasadzkę.
- Mam wyruszyć ich śladem? – spytała półelfka, zajmując jedno z krzeseł.
Karczmarz pokręcił głową.
- Nie wiem, w każdym razie nie można tam iść tak, jak oni, w szale i zaślepieniu. Tutaj trzeba trochę pomyśleć, przygotować się do wyprawy w głąb Podgórza. Tylko ty nam zostałaś. Nikt inny nie dorasta ci nawet do pięt - jesteś ostatnią nadzieją Waterdeep.
- Zrobię, co w mojej mocy.
Durnan kiwnął głową z wyraźną ulgą.
- Cieszą mnie twoje słowa. Przykro mi, że wszystkie obowiązki spadają na twoje barki... ale nie ma innego wyboru... - zamilkł na chwilę, a potem w jego wzroku pojawiła się nowa determinacja - Studnia prowadzi w głąb Podgórza. Gdy już pomówisz z Thestą, weźmiesz zapasy i uzupełnisz ekwipunek, to pomogę ci się tam zapuścić, no i, rzecz jasna, wrócić. Biała Thesta jest kapłanką przysłaną tutaj ze świątyni Ilmathera i pomaga każdemu, kto walczy za Waterdeep. Przypuszczam jednak, że możesz chcieć mnie wcześniej o coś zapytać.
- Zanim pojawił się złodziej, miałam sen...
Durnan zmarszczył brwi.
 - Sen? Jaki?
Lya opowiedziała karczmarzowi o niezwykłej wizji, jakiej doświadczył rano, nie omijając w swej opowieści żadnych szczegółów. Mężczyzna słuchał jej uważnie, a potem długo namyślał się, drapiąc po brodzie, by w końcu powiedzieć:
- Hm... To ciekawe. Sam nigdy nie przykładałem zbytniej wagi do proroczych snów. Zakładam jednak, że w ogóle byś o nim nie wspominała, jeśli nie zrobiłby na tobie wielkiego wrażenia. Widziałem dość świata, by poznać wartość potężnych sojuszników. Być może ktoś zesłał na ciebie ten sen - dobrze by było dowiedzieć się kto.
- Sądzisz, że sen zesłał jakiś sojusznik?
- W końcu to ten sen ocalił ci życie. Można to niby uznać za szczęście, ale sądzę, że ktoś lub coś ma na uwadze twoje zdrowie. W obecnej sytuacji nie pozbywałbym się tak łatwo sojusznika - nawet nieznanego. W Podgórzu przyda ci się każda pomoc, jaką zdołasz sobie zapewnić.
Lya skinęła głową – próżno było temu zaprzeczać, jednak trudno było jej wymyśleć, dlaczego taki sojusznik nie próbował się jej przedstawić. Czyżby bał się, że przez ujawnienie może ściągnąć na siebie gniew owej drowiej kobiety?
- Co będziesz robić podczas mojego pobytu w tych lochach?
- Zamierzam zabezpieczyć karczmę, pilnować strażników chroniących wyjścia ze studni, próbować znaleźć w mieście innych łowców przygód... Choć to ostatnie nie będzie łatwe. Ale nie przejmuj się - za daleko się nie oddalę. Zawsze, gdy będziesz potrzebować mojej pomocy w powrocie na górę, będę czekać.
- Mam parę pytań.
- To zrozumiałe. Czego chcesz się dowiedzieć?
- Co możesz mi powiedzieć o atakach na miasto?
- Ataki na Waterdeep? Wiem o nich więcej niż większość mieszkańców. Co konkretnie cię interesuje?
- Czy biorą w nich udział tylko drowy? – spytała Lya, dotykając w zamyśleniu policzka. Te ataki i ich przyczyna wydawały się jej znacznie mniej oczywiste, niż większość myślała. Coś z nimi było nie tak…
- Nie, ale wydaje mi się, że spokojnie można założyć, że to one dowodzą poszczególnymi bandami. Niemal zawsze widzi się je na czele napastników. Tylko powstaje pytanie - jak im się udaje przedostawać bez szwanku przez Podgórze? Halaster nigdy na to nie pozwalał, więc dlaczego zgadza się teraz?
- Od kiedy trwają te ataki?
- Od trzech tygodni. Najgorsze były pierwsze dni - zaskoczyli nas całkowicie. Od tej pory Władcy zdołali jakoś zorganizować nasze wojska. Problem polega na tym, że nie mamy za bardzo jak zaatakować przeciwnika - w mrokach Podgórza można z łatwością stracić całą armię. Jednak z tymi samymi trudnościami powinni się także spotykać nasi wrogowie - a tak nie jest. Miasto może być zamknięte jeszcze tylko przez krótki czas, potem problemy zaczną się nawarstwiać. Władcy szacują ten okres na jakieś dwa tygodnie - potem trzeba będzie podjąć bardziej drastyczne działania.
- Drastyczne? – Kobieta uniosła brwi.
- Jak na przykład zniszczenie góry - o ile się to nam uda. Ale do tego uciekniemy się tylko w ostateczności - wraz z górą zawali się pół Waterdeep, a Halaster też się pewnie jakoś na taką okoliczność zabezpieczył.
- Dlaczego po prostu nie zamkniecie przejść do Podgórza?
- Łatwo powiedzieć. Jest ich mnóstwo, o ogromnej większości nawet nie wiemy. Sama z resztą widzisz, ze to nie są jakieś tam po prostu dziury w ziemi. Chroni je potężna magia Halastera. Nie mówiąc już o tym, że napastnicy teleportują się z Podgórza i z powrotem, kiedy tylko chcą! Halaster nigdy na coś takiego nie pozwalał, nie sądziłem nawet, że to możliwe.
- Dlaczego miałoby to być niemożliwe?
Durnan zmarszczył czoło.
- W Podgórzu nie można się teleportować - w żaden sposób. Tak to wszystko Halaster sobie umyślił. Nawet zaklęcia przenoszące między sferami czy najpotężniejsze czary podróżne... Nic nie działa. Tak było od zawsze. Tylko urządzenia Halastera pozwalały na przenoszenie się pomiędzy różnymi punktami Podgórza, ale nigdy nie umożliwiały opuszczania go. Jeśli to się zmieniło... To mamy kłopoty.
- O co chodzi tym napastnikom?
Durnan zamyślił się przez chwilę nad tym pytaniem.
- Prawdę mówiąc, nie wiem. Ataki nie są skoordynowane - jak do tej pory nękają nas tylko przypadkowe bandy. Być może po prostu chcą siać wśród nas niepokój i trwogę - nawiasem mówiąc, całkiem dobrze im to idzie - wydaje mi się jednak, że przygotowują się do czegoś większego. Te małe grupki najeźdźców to pewnie tylko forpoczty jakiejś większej armii. W mrokach Podgórza mogą się kryć nieprzeliczone rzesze drowich wojowników szykujących się do inwazji. Tym, co może nas uratować, może się okazać sama konstrukcja Podgórza - niełatwo jest przeprowadzić armię przez jego wąskie i kręte korytarze. Choć tak naprawdę pewnych informacji może nam udzielić tylko i wyłącznie Halaster.
- Opowiedz mi o nim. Wstyd się przyznać, ale nie wiem o tym czarodzieju zbyt dużo.
- Jakby tu zacząć... Halaster był potężnym magiem, który zamieszkiwał ten obszar jeszcze przed powstaniem Waterdeep. Swoje laboratoria i inne lochy wbudował w tutejszą górę. Mówi się, że z wiekiem staczał się w szaleństwo, paranoję. Wkopywał się coraz głębiej i głębiej, kryjąc swoje skarby i zagradzając drogę intruzom coraz to wymyślniejszymi pułapkami i coraz groźniejszymi potworami. Gdy powstawało tu miasto, szalony czarodziej władał już morderczym labiryntem sięgającym samego Podmroku.
- Podmroku? Ktoś to kiedyś sprawdził? – zapytała z powątpiewaniem. Podmrok był naprawdę głęboko, był też pełen niezwykłych i groźnych istot. Połączenie z nim czegokolwiek, co miało dalej związek z powierzchnią, było co najmniej szaleństwem. Istniały co prawda naturalne wyjścia z Podmroku, ale rzadko coś z nich wychodziło. Znajdowały się na odludnych pustkowiach pośród niegościnnych gór i żadne stworzenie z Podmroku, nienawykłe do takich warunków, nie zapuszczało się poza swoje terytorium. Co innego środek miasta…
- Podobno, jeśli zapuścisz się dość głęboko w te lochy, to opuścisz Podgórze i wejdziesz w podziemne domeny drowów. Nie znam jednak nikogo, kto by tak zrobił i wrócił żywy na powierzchnię. Uważamy, że najeźdźcy, którzy nas gnębią, wywodzą się właśnie z Podmroku i atakują miasto poprzez Podgórzze. Do tej pory jednak labirynty Halastera były dla nich równie niebezpieczne, jak dla wszystkich innych... Więc dlaczego teraz przedostają się przez Podgórze bez problemów? Na to pytanie trzeba znaleźć odpowiedź.
- Czy istoty z Podgórza sprawiały wcześniej jakieś problemy?
- Od czasu do czasu zdarzały się pewne incydenty, ale ogólnie raczej nie. Halaster nie przejmował się Waterdeep, a jego lochy były groźne przede wszystkim dla tych, którzy się w nie zapuszczali. Wygląda jednak na to, że wszystko się zmieniło. Nie mam pojęcia, w jaki sposób drowy i inne istoty z Podmroku przedostają się przez Podgórze - i ty musisz się tego dowiedzieć.
Lya pokiwała głową, przyjmując słowa Durnana. Czuła, jak w jej sercu rośnie determinacja. Musiała rozwiązać problem, który jednak wydawał się jej  znacznie mniej oczywisty, niż większość sądziła. Była samotna w swoich przekonaniach i zamierzała samotnie zejść do Podgórza. Tak, to był ten moment, gdy odzywała się w niej żyłka poszukiwacza przygód. Mimo lat spędzonych na spokojnym życiu w Silverymoon, wciąż potrzebowała niebezpieczeństw i ryzyka, wtedy dopiero czuła, że naprawdę żyje. Półelfka uśmiechnęła się lekko, a w jej uśmiechu nie było nic z jej zwyczajowej łagodności i uprzejmości…

Oto i kolejny rozdział. Przepraszam, że taki spóźniony, ale miałam małe urwanie głowy i nie było czasu na pisanie. Tym razem jest też trochę krócej - ostatnio chyba nieco przeholowałam z ilością tekstu na jeden rozdział i bardzo długo się go czytało :)

  • Digg
  • Del.icio.us
  • StumbleUpon
  • Reddit
  • RSS

6 komentarze:

Nieśmiertelna pisze...

No no ciekawo co będzie dalej:) Czekam z niecierpliwością na więcej... Co dalej z naszą półelfką? Jestem ciekawa i to bardzo.
Rozdział bardzo dobry. Czyta się go szybko i zanim się obejrzysz już jesteś na końcu:) Błędów chyba nie ma, co jest kolejnym plusem:)
Ogólnie rozdział super!!!

Śniąca pisze...

Dziękuję :) Cieszę się, że Ci się podoba. A następny rozdział postaram się dodać wkrótce. I pojawi się w nim Deekin :)

Mihoshi pisze...

Choć rozdział był "przegadany", jednak bardzo mi się podobał. Naprawdę, czytanie Twojego opowiadania to czysta przyjemność, masz taki piękny styl pisania... Heh, też chciałabym tak swój doszlifować.
Lya wyrusza do Podgórza :) Nie mogę się już doczekać przygód, jakie ją tam czekają. I w kolejnym rozdziale pojawi się Deekin *w* Mój słodki dzielny towarzysz kobold *w*
Z niecierpliwością czekam na nowy rozdział.
Pozdrawiam bardzo ciepło ;***

Śniąca pisze...

Deekin jest jedną z lepiej zrobionych postaci całej serii, tak moim zdaniem :) Znaczy Valen również, a z dwójki to Gannayev :D

Everdeen M. pisze...

Lubię, gdy bohaterowie więcej się wypowiadają. Męczą mnie natomiast najróżniejsze, obfite opisy, pełne niepotrzebnego patosu. U ciebie natomiast tego nie ma. Ledwo zaczęłam czytać rozdział, a już dobrnęłam do końca! Tak lekko piszesz, tworzysz niesamowity klimat.
Jestem ciekawa, jak dalej potoczą się losy półelfki, jakie przygody ją spotkają w Podgórzu lub w drodze do niego. Pisz! Pisz! Pisz!

Po dłuższej przerwie zapraszam cię na trzeci rozdział na force-to-fight.blog.onet.pl
Pozdrawiam!

Śniąca pisze...

Staram się, chociaż zdarzają mi się przerwy i zapaści twórcze. Ale zazwyczaj udaje mi się dobrnąć z pomysłem do końca, także mam nadzieję, że jutro będę w stanie zaprosić na jakiś nowy rozdział - może tym razem trochę dłuższy od poprzedniego :)

Prześlij komentarz

Czytelnicy