Durnan wstał ciężko i ze złością otrzepał odzienie z kurzu -
dopiero co udało mu się przezwyciężyć skutki działania promienia obserwatora.
Na jego twarzy malowała się wściekłość pomieszana z bezradnością.
- Co za idioci! Co oni sobie myślą, pakując
się do studni jak banda rozgorączkowanych uczniaków? Nie wiedzą, jak
niebezpieczne jest Podgórze?
Lya
przetarła oczy, usiłując pozbyć się latających przed nimi mroczków. Atak
potwora był bardzo gwałtowny i ledwie była w stanie zebrać myśli. Rozejrzała
się wokół, jednak nie dostrzegła nigdzie pozostałych poszukiwaczy przygód.
Platforma, na której można było się opuścić w mroki Podgórza była spuszczona w
dół. Zaklinaczka skojarzyła to błyskawicznie ze słowami Durnana, a potem
spojrzała na niego przytomnie.
- Nie
sądzisz, że to zostało ukartowane?
Durnan
zaniemówił na chwilę, a przez jego twarz przemknął wyraz grozy. Jednak zaraz
potem opanował się, ale jego brwi pozostały ściągnięte. Pokiwał ze
zrezygnowaniem głową.
- Chodź do
karczmy. To nie jest miejsce ani czas na rozmowy.
Lya poszła
za Durnanem na górę, a następnie na zaplecze karczmy. Udali się do
niewielkiego, nieco zagraconego pokoiku, na którego środku stał stół otoczony
kilkoma krzesłami. Z boku znajdowała się szafka pełna papierów, które wyglądały
na rachunki. Pokój ten musiał spełniać rolę gabinetu karczmarza, w którym ten
rozliczał przychody i wydatki swego interesu.
- Złodziej
w twojej komnacie, a teraz ten atak... Nasz wróg ma najwyraźniej konkretny plan
– Durnan westchnął ciężko, przytłoczony powagą sytuacji. - Tamci pewnie wpadli
w jakąś pułapkę lub zasadzkę.
- Mam
wyruszyć ich śladem? – spytała półelfka, zajmując jedno z krzeseł.
Karczmarz
pokręcił głową.
- Nie wiem,
w każdym razie nie można tam iść tak, jak oni, w szale i zaślepieniu. Tutaj
trzeba trochę pomyśleć, przygotować się do wyprawy w głąb Podgórza. Tylko ty
nam zostałaś. Nikt inny nie dorasta ci nawet do pięt - jesteś ostatnią nadzieją
Waterdeep.
- Zrobię,
co w mojej mocy.
Durnan kiwnął głową z wyraźną
ulgą.
- Cieszą
mnie twoje słowa. Przykro mi, że wszystkie obowiązki spadają na twoje barki...
ale nie ma innego wyboru... - zamilkł na chwilę, a potem w jego wzroku pojawiła
się nowa determinacja - Studnia prowadzi w głąb Podgórza. Gdy już pomówisz z
Thestą, weźmiesz zapasy i uzupełnisz ekwipunek, to pomogę ci się tam zapuścić,
no i, rzecz jasna, wrócić. Biała Thesta jest kapłanką przysłaną tutaj ze
świątyni Ilmathera i pomaga każdemu, kto walczy za Waterdeep. Przypuszczam
jednak, że możesz chcieć mnie wcześniej o coś zapytać.
- Zanim
pojawił się złodziej, miałam sen...
Durnan zmarszczył
brwi.
- Sen?
Jaki?
Lya
opowiedziała karczmarzowi o niezwykłej wizji, jakiej doświadczył rano, nie
omijając w swej opowieści żadnych szczegółów. Mężczyzna słuchał jej uważnie, a
potem długo namyślał się, drapiąc po brodzie, by w końcu powiedzieć:
- Hm... To
ciekawe. Sam nigdy nie przykładałem zbytniej wagi do proroczych snów. Zakładam
jednak, że w ogóle byś o nim nie wspominała, jeśli nie zrobiłby na tobie
wielkiego wrażenia. Widziałem dość świata, by poznać wartość potężnych
sojuszników. Być może ktoś zesłał na ciebie ten sen - dobrze by było dowiedzieć
się kto.
- Sądzisz,
że sen zesłał jakiś sojusznik?
- W końcu
to ten sen ocalił ci życie. Można to niby uznać za szczęście, ale sądzę, że
ktoś lub coś ma na uwadze twoje zdrowie. W obecnej sytuacji nie pozbywałbym się
tak łatwo sojusznika - nawet nieznanego. W Podgórzu przyda ci się każda pomoc,
jaką zdołasz sobie zapewnić.
Lya skinęła
głową – próżno było temu zaprzeczać, jednak trudno było jej wymyśleć, dlaczego
taki sojusznik nie próbował się jej przedstawić. Czyżby bał się, że przez
ujawnienie może ściągnąć na siebie gniew owej drowiej kobiety?
- Co
będziesz robić podczas mojego pobytu w tych lochach?
- Zamierzam
zabezpieczyć karczmę, pilnować strażników chroniących wyjścia ze studni,
próbować znaleźć w mieście innych łowców przygód... Choć to ostatnie nie będzie
łatwe. Ale nie przejmuj się - za daleko się nie oddalę. Zawsze, gdy będziesz
potrzebować mojej pomocy w powrocie na górę, będę czekać.
- Mam parę
pytań.
- To zrozumiałe.
Czego chcesz się dowiedzieć?
- Co możesz
mi powiedzieć o atakach na miasto?
- Ataki na
Waterdeep? Wiem o nich więcej niż większość mieszkańców. Co konkretnie cię
interesuje?
- Czy biorą
w nich udział tylko drowy? – spytała Lya, dotykając w zamyśleniu policzka. Te
ataki i ich przyczyna wydawały się jej znacznie mniej oczywiste, niż większość
myślała. Coś z nimi było nie tak…
- Nie, ale
wydaje mi się, że spokojnie można założyć, że to one dowodzą poszczególnymi
bandami. Niemal zawsze widzi się je na czele napastników. Tylko powstaje
pytanie - jak im się udaje przedostawać bez szwanku przez Podgórze? Halaster
nigdy na to nie pozwalał, więc dlaczego zgadza się teraz?
- Od kiedy
trwają te ataki?
- Od trzech
tygodni. Najgorsze były pierwsze dni - zaskoczyli nas całkowicie. Od tej pory
Władcy zdołali jakoś zorganizować nasze wojska. Problem polega na tym, że nie
mamy za bardzo jak zaatakować przeciwnika - w mrokach Podgórza można z
łatwością stracić całą armię. Jednak z tymi samymi trudnościami powinni się
także spotykać nasi wrogowie - a tak nie jest. Miasto może być zamknięte
jeszcze tylko przez krótki czas, potem problemy zaczną się nawarstwiać. Władcy
szacują ten okres na jakieś dwa tygodnie - potem trzeba będzie podjąć bardziej
drastyczne działania.
-
Drastyczne? – Kobieta uniosła brwi.
- Jak na
przykład zniszczenie góry - o ile się to nam uda. Ale do tego uciekniemy się
tylko w ostateczności - wraz z górą zawali się pół Waterdeep, a Halaster też
się pewnie jakoś na taką okoliczność zabezpieczył.
- Dlaczego
po prostu nie zamkniecie przejść do Podgórza?
- Łatwo
powiedzieć. Jest ich mnóstwo, o ogromnej większości nawet nie wiemy. Sama z
resztą widzisz, ze to nie są jakieś tam po prostu dziury w ziemi. Chroni je
potężna magia Halastera. Nie mówiąc już o tym, że napastnicy teleportują się z
Podgórza i z powrotem, kiedy tylko chcą! Halaster nigdy na coś takiego nie
pozwalał, nie sądziłem nawet, że to możliwe.
- Dlaczego
miałoby to być niemożliwe?
Durnan zmarszczył
czoło.
- W
Podgórzu nie można się teleportować - w żaden sposób. Tak to wszystko Halaster
sobie umyślił. Nawet zaklęcia przenoszące między sferami czy najpotężniejsze
czary podróżne... Nic nie działa. Tak było od zawsze. Tylko urządzenia
Halastera pozwalały na przenoszenie się pomiędzy różnymi punktami Podgórza, ale
nigdy nie umożliwiały opuszczania go. Jeśli to się zmieniło... To mamy kłopoty.
- O co
chodzi tym napastnikom?
Durnan
zamyślił się przez chwilę nad tym pytaniem.
- Prawdę
mówiąc, nie wiem. Ataki nie są skoordynowane - jak do tej pory nękają nas tylko
przypadkowe bandy. Być może po prostu chcą siać wśród nas niepokój i trwogę -
nawiasem mówiąc, całkiem dobrze im to idzie - wydaje mi się jednak, że
przygotowują się do czegoś większego. Te małe grupki najeźdźców to pewnie tylko
forpoczty jakiejś większej armii. W mrokach Podgórza mogą się kryć
nieprzeliczone rzesze drowich wojowników szykujących się do inwazji. Tym, co
może nas uratować, może się okazać sama konstrukcja Podgórza - niełatwo jest
przeprowadzić armię przez jego wąskie i kręte korytarze. Choć tak naprawdę
pewnych informacji może nam udzielić tylko i wyłącznie Halaster.
- Opowiedz
mi o nim. Wstyd się przyznać, ale nie wiem o tym czarodzieju zbyt dużo.
- Jakby tu
zacząć... Halaster był potężnym magiem, który zamieszkiwał ten obszar jeszcze
przed powstaniem Waterdeep. Swoje laboratoria i inne lochy wbudował w tutejszą
górę. Mówi się, że z wiekiem staczał się w szaleństwo, paranoję. Wkopywał się
coraz głębiej i głębiej, kryjąc swoje skarby i zagradzając drogę intruzom coraz
to wymyślniejszymi pułapkami i coraz groźniejszymi potworami. Gdy powstawało tu
miasto, szalony czarodziej władał już morderczym labiryntem sięgającym samego
Podmroku.
- Podmroku?
Ktoś to kiedyś sprawdził? – zapytała z powątpiewaniem. Podmrok był naprawdę
głęboko, był też pełen niezwykłych i groźnych istot. Połączenie z nim
czegokolwiek, co miało dalej związek z powierzchnią, było co najmniej
szaleństwem. Istniały co prawda naturalne wyjścia z Podmroku, ale rzadko coś z
nich wychodziło. Znajdowały się na odludnych pustkowiach pośród niegościnnych
gór i żadne stworzenie z Podmroku, nienawykłe do takich warunków, nie
zapuszczało się poza swoje terytorium. Co innego środek miasta…
- Podobno,
jeśli zapuścisz się dość głęboko w te lochy, to opuścisz Podgórze i wejdziesz w
podziemne domeny drowów. Nie znam jednak nikogo, kto by tak zrobił i wrócił
żywy na powierzchnię. Uważamy, że najeźdźcy, którzy nas gnębią, wywodzą się
właśnie z Podmroku i atakują miasto poprzez Podgórzze. Do tej pory jednak labirynty
Halastera były dla nich równie niebezpieczne, jak dla wszystkich innych... Więc
dlaczego teraz przedostają się przez Podgórze bez problemów? Na to pytanie
trzeba znaleźć odpowiedź.
- Czy istoty z Podgórza sprawiały
wcześniej jakieś problemy?
- Od czasu do czasu zdarzały się
pewne incydenty, ale ogólnie raczej nie. Halaster nie przejmował się Waterdeep,
a jego lochy były groźne przede wszystkim dla tych, którzy się w nie
zapuszczali. Wygląda jednak na to, że wszystko się zmieniło. Nie mam pojęcia, w
jaki sposób drowy i inne istoty z Podmroku przedostają się przez Podgórze - i
ty musisz się tego dowiedzieć.
Lya
pokiwała głową, przyjmując słowa Durnana. Czuła, jak w jej sercu rośnie
determinacja. Musiała rozwiązać problem, który jednak wydawał się jej znacznie mniej oczywisty, niż większość
sądziła. Była samotna w swoich przekonaniach i zamierzała samotnie zejść do
Podgórza. Tak, to był ten moment, gdy odzywała się w niej żyłka poszukiwacza
przygód. Mimo lat spędzonych na spokojnym życiu w Silverymoon, wciąż
potrzebowała niebezpieczeństw i ryzyka, wtedy dopiero czuła, że naprawdę żyje.
Półelfka uśmiechnęła się lekko, a w jej uśmiechu nie było nic z jej zwyczajowej
łagodności i uprzejmości…
Oto i kolejny rozdział. Przepraszam, że taki spóźniony, ale miałam małe urwanie głowy i nie było czasu na pisanie. Tym razem jest też trochę krócej - ostatnio chyba nieco przeholowałam z ilością tekstu na jeden rozdział i bardzo długo się go czytało :)
6 komentarze:
No no ciekawo co będzie dalej:) Czekam z niecierpliwością na więcej... Co dalej z naszą półelfką? Jestem ciekawa i to bardzo.
Rozdział bardzo dobry. Czyta się go szybko i zanim się obejrzysz już jesteś na końcu:) Błędów chyba nie ma, co jest kolejnym plusem:)
Ogólnie rozdział super!!!
Dziękuję :) Cieszę się, że Ci się podoba. A następny rozdział postaram się dodać wkrótce. I pojawi się w nim Deekin :)
Choć rozdział był "przegadany", jednak bardzo mi się podobał. Naprawdę, czytanie Twojego opowiadania to czysta przyjemność, masz taki piękny styl pisania... Heh, też chciałabym tak swój doszlifować.
Lya wyrusza do Podgórza :) Nie mogę się już doczekać przygód, jakie ją tam czekają. I w kolejnym rozdziale pojawi się Deekin *w* Mój słodki dzielny towarzysz kobold *w*
Z niecierpliwością czekam na nowy rozdział.
Pozdrawiam bardzo ciepło ;***
Deekin jest jedną z lepiej zrobionych postaci całej serii, tak moim zdaniem :) Znaczy Valen również, a z dwójki to Gannayev :D
Lubię, gdy bohaterowie więcej się wypowiadają. Męczą mnie natomiast najróżniejsze, obfite opisy, pełne niepotrzebnego patosu. U ciebie natomiast tego nie ma. Ledwo zaczęłam czytać rozdział, a już dobrnęłam do końca! Tak lekko piszesz, tworzysz niesamowity klimat.
Jestem ciekawa, jak dalej potoczą się losy półelfki, jakie przygody ją spotkają w Podgórzu lub w drodze do niego. Pisz! Pisz! Pisz!
Po dłuższej przerwie zapraszam cię na trzeci rozdział na force-to-fight.blog.onet.pl
Pozdrawiam!
Staram się, chociaż zdarzają mi się przerwy i zapaści twórcze. Ale zazwyczaj udaje mi się dobrnąć z pomysłem do końca, także mam nadzieję, że jutro będę w stanie zaprosić na jakiś nowy rozdział - może tym razem trochę dłuższy od poprzedniego :)
Prześlij komentarz